Teoria i praktyka
Przeglądając artykuły w Internecie, w większości przypadków znajdziesz te same porady. Genialne listy, które otwierają się na kredycie konsolidacyjnym, a kończą na upadłości konsumenckiej. Muszę Cię rozczarować — to bardzo szkodliwe bzdury, które jedynie żerują na Twojej sytuacji i powiem Ci, dlaczego tak uważam.
Większość tych treści to dopieszczone pod względem SEO (czyli uzyskiwania jak najwyższej pozycji w wyszukiwarce) publikacje na serwisach finansowych. Tak się składa, że 99% portali finansowych umieszcza w treści artykułu o kredycie konsolidacyjnym linki do ofert takich kredytów. Oczywiście, jeśli zaciągniesz taki kredyt, dostają za to prowizję. Tak działa afiliacja.
Chyba już sam połączyłeś kropki i domyślasz się, że takie treści nie są tworzone w pierwszej kolejności dla Ciebie i rozwiązywania Twoich problemów, a zarobku właściciela portalu. Tak było, jest i będzie. O ile w wielu tematach ma to rację bytu, to przy walce z długami mamy tu wyraźny konflikt interesów.
Drugą sprawą jest kredyt konsolidacyjny sam w sobie — jego konstrukcja i sposób funkcjonowania nie działają na Twoją korzyść. Gdy go zaciągasz, zmieniasz wiele różnych zobowiązań w jedno nowe. Wydaje się to w porządku, o ile się nad tym nie zastanawiasz. Przeważnie otrzymasz nieznacznie niższą miesięczną ratę, jednak zdecydowanie wyższy koszt całkowity.
To, że pełna kwota spłaty kredytu rośnie, nie wymaga wyjaśnienia. Jednak dlaczego niższa rata jest zła?
- Dług rozbity na niższe raty rozciąga się na dłuższy okres, a co za tym idzie, co miesiąc płacisz więcej odsetek.
- Jedna niższa rata daje Twojej kieszeni trochę luzu, co może spowodować, że zaciągniesz kolejną pożyczkę.
- Rata ma ustalony poziom minimalny, który znacząco ogranicza Ci możliwości walki z długami, według najskuteczniejszych metoda.
Spłata według największej opłacalności
Istnieją dwie główne metody radzenia sobie z zadłużeniem. Zaczniemy od podejścia czysto matematycznego, które maksymalizuje Twoją efektywność w zarządzaniu pieniędzmi. Zakładam, że posiadasz wypełnione zestawienie swoich długów, które wykonałeś na podstawie poprzedniego materiału. Jeżeli nie, wróć do niego i postępuj wedle instrukcji.
Korzystając ze spisu swoich zobowiązań w arkuszu kalkulacyjnym, posortuj długi po oprocentowaniu w skali roku. W przypadku dwóch długów o identycznym oprocentowaniu, o ich kolejności decyduje kwota pozostała do spłaty.
Oczywiście samo ułożenie zobowiązań w pewnym porządku nic nie zmienia, jeśli i tak opłacasz wszystkie jedynie wedle wysokości raty. Metoda pozbywania się zadłużenia działa tylko wtedy, gdy regularnie nadpłacasz raty zgodnie z ustaloną kolejnością. Zakładając, że umowa nie przewiduje dodatkowych kosztów za nadpłatę, każda kwota jest dobra — nawet kilkadziesiąt złotych.
Powyższa tabela i wszystkie obliczenia to przykład, jak wygląda kolejność spłat wedle wysokości oprocentowania. Nie przywiązuj uwagi do oprocentowania przy konkretnych produktach. W rzeczywistości mogą się znacząco różnić – to jedynie uproszczenie.
Twój minimalny koszt miesięczny to 1300 zł, ale po opłaceniu rachunków i innych niezbędnych kosztów życia zostaje Ci tylko 1000 zł na uregulowanie miesięcznych rat. Oznacza to, że wkrótce jeden z długów nie będzie opłacany w terminie, co pociągnie za sobą nieprzyjemne konsekwencje.
Masz kilka wyjść z tej sytuacji:
- Udawać, że nie ma problemu. Skorzystać z ludowej mądrości Polaków „jakoś to będzie” i czekać na monity oraz nowych znajomych z firmy windykacyjnej.
- Skorzystać z wakacji kredytowych. Jeśli Twój kredyt gotówkowy pozwala na zawieszenie kredytu np. na 3 miesiące bez dodatkowych kosztów, to jest to doraźne rozwiązanie. Niestety, nie eliminuje problemu.
- Wygenerować dodatkowe dochody. Wziąć nadgodziny, pójść do dodatkowej pracy, dawać korepetycje itd.
W przypadku deficytu zarobków sprawdza się tylko to ostatnie. To poważna sytuacja i żeby nie wpaść w spiralę długów, która zrobi z Twojego życia „jesień średniowiecza”, musisz zakasać rękawy. Wakacje kredytowe są tylko drobną pomocą, której w zależności od umowy możesz nie posiadać.
Załóżmy, że uda Ci się dorobić dodatkowe 200 zł miesięcznie, jednorazowo sprzedać nieużywany sprzęt za 400 zł oraz zatrzymać na 5 miesięcy kredyt gotówkowy. Przez najbliższe miesiące wymagane raty to 1000 zł (aż do spłaty pierwszego długu), a Ty dysponujesz teraz po opłaceniu minimalnych rat kwotą 1200 zł.
Jak wygląda atakowanie pierwszego długu z listy?
Kwota pozostała do spłaty - minimalna rata - jednorazowy wpływ ze sprzedaży sprzętu - dodatkowa gotówka, którą dysponujesz: 1200 zł - 200 zł - 400 zł - 200 zł = 400 zł
Po pierwszym miesiącu pozostało do spłaty jedynie 400 zł z chwilówki. Nie masz już co sprzedać, ale nadal masz dodatkowe 200 zł, więc w kolejnym miesiącu spłacasz chwilówkę do końca.
Od teraz dysponujesz kwotą 1200 zł + 200 zł (wysokość raty chwilówki), a suma miesięcznych rat to 800 zł (wliczając wakacje kredytowe). Oznacza to, że zdążyłeś nadpłacić 1200 zł na karcie kredytowej, a źródełko wyschło. Po zakończeniu odroczenia spłaty kredytu gotówkowego dysponujesz nadwyżką jedynie 100 zł — nieźle, ale za mało, żeby zdziałać coś więcej.
Pozbycie się wysoko oprocentowanej chwilówki to dobry początek, ale metoda straciła impet, a Ty znów czujesz impas. Choć matematyka podpowiada, że to najlepsze rozwiązanie, to emocje działają inaczej.
Metoda kuli śnieżnej
Zasada jest bardzo podobna — nadal atakujemy długi w pewnej kolejności, ale tym razem zmieniamy kryterium sortowania. Spłacamy w kolejności od najmniejszego zobowiązania do największego, bez zwracania uwagi na oprocentowanie.
Teraz zestawienie będzie wyglądać tak:
Pozostajemy przy wcześniejszych założeniach — suma rat to 1300 zł, w każdym miesiącu dysponujesz 1000 zł, ale dorabiasz 200 zł miesięcznie i jednorazowo 400 zł oraz korzystasz z wakacji od kredytu gotówkowego na 5 miesięcy.
Brzmi na bardziej skomplikowane niż jest w rzeczywistości.
Jak wygląda pierwszy miesiąc?
Kwota pozostała do spłaty - minimalna rata - jednorazowy wpływ ze sprzedaży sprzętu - dodatkowa gotówka, którą dysponujesz: 1200 zł - 200 zł - 400 zł - 200 zł = 400 zł
Po pierwszym miesiącu pozostało do spłaty jedynie 400 zł z chwilówki. Nie masz już co sprzedać, ale nadal masz dodatkowe 200 zł, więc w kolejnym miesiącu spłacasz chwilówkę do końca.
Jeszcze przez 3 miesiące masz wakacje kredytowe, a dodatkowe 200 zł uwolnione z raty chwilówki pomaga Ci nadpłacać limit w koncie. Zgodnie z obliczeniami, w piątym miesiącu (ostatnim wakacji kredytowych) zostało Ci tylko 100 zł zobowiązania, a tym samym 450 zł nadwyżki na poczet trzeciego długu, czyli rat na sprzęt.
Choć w szóstym miesiącu kończą się wakacje kredytowe, to z trzeciego zobowiązania niewiele już zostało, a Ty uwolniłeś dużo więcej niż dodatkowe 100 zł z pierwszej metody.
Oprócz tego widzisz na swojej liście długi, które już pokonałeś, a to daje Ci zastrzyk pewności siebie i wiarę w to, że uda się także z kolejnymi. Wierzę, że tak właśnie będzie!