<iframe src="https://www.googletagmanager.com/ns.html?id=GTM-NQRKNFQH&gtm_auth=6ykA1exRiHyCmKeVKe0Q2g&gtm_preview=env-1&gtm_cookies_win=x" height="0" width="0" style="display:none;visibility:hidden"></iframe></noscript>
PSYCHOLOGIA

Wypalenie rodzicielskie – przyczyny

Wypalenie kojarzy się z pracą, a nie posiadaniem dzieci. Jednak badania Uniwersytetu SWPS pokazują, że pewien odsetek osób nie czuje się szczęśliwych w rodzicielstwie. Jednym z powodów jest wypalenie się w roli rodzica. Co zrobić, aby nie wpaść w tę pułapkę?

Anna Daria Nowicka

Nie każdy odnajduje się jako rodzic

Od lat w badaniach społecznych Polacy deklarują, że najważniejszą wartością dla nich jest rodzina. Wg sondażu przeprowadzonego przez CBOS w 2019 r. „Tak jak w 2013 roku, na pierwszym miejscu dla 83% Polaków plasuje się szczęście rodzinne”.[1] Niepokojące jest jednak to, że rośnie odsetek osób, którym rodzicielstwo zamiast szczęścia i spełnienia, przyniosło frustrację i poczucie przytłoczenia. Dotyczy to zarówno matek, jak i ojców.

Psycholożka Joanna Drosio-Czaplińską wyjaśnia: "Szokujące są wyniki opublikowanych właśnie badań Uniwersytetu SWPS. 12–13 proc. rodziców w Polsce żałuje, że ma dzieci. To niemal dwukrotnie więcej niż w Niemczech, mimo że na deklarowanej skali wartości dzieci są w Polsce bardzo wysoko. Moim zdaniem te statystyki i tak są zaniżone. Może nie ma co opowiadać świata z perspektywy gabinetu psychoterapii – ale często słyszę, że rodzicielstwo jest dużym rozczarowaniem. Szczególnie dla kobiet.

Słyszę, że przeszacowały swoje możliwości, także te psychiczne. Czasem wręcz, że matki mają kłopot z dotykaniem swoich dzieci, że ich nie lubią, jest to dla nich emocjonalnie drenujące, trudno to wszystko wytrzymać. Nie są w stanie pogodzić trudnych uczuć i myśli z tym, że jednak, na swój sposób, kochają swoje dzieci, czują się za nie odpowiedzialne.(…) Z kolei problemem wielu mężczyzn są słabe relacje z dziećmi. W terapii często deklarują, że dzieci ich nudzą, że nie wiedzą, jak z nimi być, jak rozmawiać. Wielu ojców, pracując zdalnie, poświęcało pracy jeszcze więcej czasu – doliczali 3 do 5 godzin więcej w strachu przed jej utratą lub w potrzebie ucieczki przed rodzinnym zgiełkiem”.[2]

Część rodziców w jakimś momencie może poczuć się wręcz wypalona. Według definicji „wypalenie rodzicielskie jest stanem fizycznego, psychicznego i emocjonalnego wyczerpania. To sprawia, że osoby, które go doświadczają czują się chronicznie zmęczone, co może prowadzić do niepokoju, lęku, depresji czy osłabienia odporności, przez co będą bardziej podatne na choroby”.[3] Analogicznie jak w przypadku wypalenia zawodowego, taka osoba czuje się przytłoczona. Nie potrafi już czerpać satysfakcji z dotychczasowych działań. Traci wiarę we własne kompetencje rodzicielskie. Ma mniejszą cierpliwość, może nawet emocjonalnie dystansować się od dzieci.

Co sprzyja wypaleniu rodzicielskiemu?

Lockdown nie tylko odebrał nam normalne funkcjonowanie, ale także zamknął na wiele miesięcy z domownikami 24h/7 pozbawiając jednocześnie psychologicznej i fizycznej odskoczni, takiej jak wyjście do restauracji, na basen i inne zajęcia dodatkowe. Był czas, w którym nie wolno było nawet pójść na plac zabaw czy do parku. Skutki dla zdrowia i psychiki zarówno dorosłych, jak i dzieci oraz relacji rodzinnych, są niepokojące.

W najgorszej sytuacji znaleźli się rodzice, gdyż z dnia na dzień stracili pomoc przedszkolanek, nauczycieli, animatorów, psychoterapeutów i innych osób, które zajmowały się ich dziećmi poza domem przez dużą część dnia. Spadły więc na nich dodatkowe obowiązki. Jak dodaje psycholożka Joanna Drosio-Czaplińską: „W lockdownie rodzice zostali sami z dziećmi na długie miesiące, co wyostrzyło wszystkie trudne odczucia, choć już wcześniej, przed lockdownem, wątek odczarowywania rodzicielstwa wybrzmiewał wyraźnie. (…)  Z wielu badań wynika, że frustracja, wywołana przez pandemię, szybko zaczęła się przejawiać większym poziomem agresji. Widać to na drogach, w rozmowach z pacjentami, którzy trafiają do gabinetów terapeutycznych. Wiadomo też, że więcej agresji było w domach, w których są dzieci. Ich rodzice byli bardziej obciążeni niż pozostała część społeczeństwa, a nie zawsze umieli sobie radzić z trudnymi emocjami, a co się z tym wiąże – emocjami przestraszonych, zagubionych w tych zmianach dzieci.[4]

Wiele osób oburza się słysząc w samolocie komunikat: „Załóż maskę najpierw sobie, a potem dziecku”. Jest to jednak bardzo racjonalna zasada, gdyż jeśli sami nie będziemy dobrze funkcjonować, tym bardziej nie pomożemy dziecku. Ta sama prawda dotyczy kwestii psychologicznych. Jeśli rodzic nie zadba o swoje zdrowie fizyczne i psychiczne, o odpoczynek i realizację w ważnych dla niego/niej obszarach, to jest większe prawdopodobieństwo, że zmęczenie, frustracja i negatywne emocje zdominują również relację z dzieckiem.  

Perfekcjonizm w rodzicielstwie. Chęć stania się idealnym rodzicem, który dba o wszystkie możliwe aspekty wychowania dziecka, najpierw wpędza w nieustanną gonitwę między kolejnymi zajęciami dla dziecka i wspólnymi aktywnościami. Następnie przechodzi w przeciążenie nadmiarem obowiązków połączone z poczucie winy, że matka/ojciec tyle kwestii zaniedbał/a. Jest bowiem tak wiele rzeczy, jakie można zrobić dla dziecka – od przygotowywania specjalnych posiłków po integrację sensoryczną, naukę języków, zajęcia rozwijające kreatywność i kompetencje społeczne, że nawet poświęcenie całego czasu nie pozwoli zadbać o wszystko. Poczucie winy połączone z perfekcjonizmem to toksyczna mieszanka zarówno w pracy, jak i w rodzicielstwie.